Najnowsze wpisy, strona 8


:(
08 stycznia 2010, 13:44

Napisałam :

 

 

,, Wole się z Tobą Kłócić, niż Kochać z kimkolwiek innym ..."

 

 

 

 

 

Czy ktos z Was ogladal ,, Słodki Listopad " ? Czy widzial poczatkowa walke kobiety o Jego serce?

Wiem ze moje polozenie jest zupelnie inne ... I teoretycznie nie ma tu nic co mozna by porownywac. Ale w praktyce bywa roznie ...

 

 

Najgorsze sa noce kiedy zasypiam a przed oczami mam jego obraz ... Jego cialo wtulone w obce piersi w obce wlosy ... Jego pocalunki na jej ustach i ciele ... Jego usmiech skierowany w jej strone... Fala czulosci i delikatnosci jaka przez nia przenika po przez Jego dotyk…  ...

 

 

:(

 

ONA !!!
07 stycznia 2010, 13:04

Ja od poczatku wiedzialam ze to zwykla kolezanka nie jest. Ale On mydlil oczy i zapewnial. Wiele klotni o Nia sie przeciez odbywalo. Bo pisala pare razy dziennie bo dzwonila i szukala ciaglego kontaktu.Raz nawet nie wytrzymalam i kazalam aby odwiozl mnie na dworzec i sobie do Niej poszedl... Skruszony jechal samochodem a mi serce sciskalo ze nie chce tego tak zakonczyc w rezultacie wrocilismy spowrotem do domu. Poprosilam aby przy mnie do niej zadzwonil... wiem ze to takie cholernie dziecinne jest ale chcialam sie przekonac .... no i sie przekonalam... niby zwykla kolezenska rozmowa ale kiedy powiedzial ze jestemu Niego i spedzamy razem czas glos jej troche sie zlamal i dodala: z dziewczyna? przeciez tak czesto sie klocicie... Wiedzialam wtedy na pewno ze nie jest jej to na reke . Probowalam M uswiadomic w jej zamiarach ale jakby gluchy na to byl i nie dal sobie niczego przetlumaczyc. To kolezanka i tyle.... Z perspektywy czasu widac ze jak zwykle moje przyuszczenia okazaly sie trafne. Troche wtedy podreperowalam swoja zlosc kiedy znienacka przeczytalam jego telefon.... Jej smsy bardzo mile wylewne ... Jego proste zbedne na odczepke. Poczulam sie lepiej. Uznalam ze potrzebuje po prostu byc ciagle adorowanym. Odpuscilam.... choc Ona nie... Okazuje sie ze od 1,5 miesiaca sa razem ... Wykorzystala najlepszy moment. Kiedy Marcin cierpial i nie mogl poradzic sobie ze swoim zyciem... Kiedy wszytsko wokol przybralo niesamowita pustke... Jakze by inaczej zjawila sie Ona... I pomogla mu ten bol przezwyciezyc... Jego pocieszycielka Dorota...

Przyjaciolka M- Martyna... Ta z ktora kiedys toczylam walki bojowe. Dzis jest moja sojuszniczka...
I to taka szczera i prawdziwa. Jak wiele sie moze zmienic prawda?

Napisala mi:

,, Ja o tej calej Dorocie wiedzialam jeszcze w roku szkolnym bo ona sie nami opiekowala na jednej z placowek jak mielismy praktyki to juz wtedy jej kolezanki sie do mnie smialy ze "DODA" (bo tak na nia mowia choc nie wiem czemu bo do dody z wygladem to jej daleko ale pewnie po tonie makijazu jaki naklada) zainteresowana jest Boysiakiem prosila o jego nr tak sie do niego pindrzyla i wogole robila maslane oczy pomimo tego ze miala w tedy chlopaka i z nim mieszkala.Jej wlasne kolezanki mowily ze leci tylko na kase i chce sie jakos ustawic w zyciu wiec ja dobrze wiedzialam co to za ziolko dlatego wolalam zawsze zeby godzil sie z Toba niz uciekal sie do niej pomimo ze wtedy naprawde nie dazylam cie szacunkiem.O tym ze jest z Dorota powiedzial mi przed sylwestrem jakos bo zadzwonil do mnie z zyczeniami i wogole ale nic dobrego to ja nie widze w tym calym zwiazku oprocz tego ze omamila go laska po uszy i trzyma teraz na krotkiej smyczy bo nawet teraz nie dzwoni do mnie ani nic o spotkaniu na plotki jak kiedys moge zapomniec."

 

Dodala ze rozmawiala z Nim przed wigilia dzwonil z zyczeniami... Powiedzial ze to dziewczyna idealna dla Niego i ze powoli sie w niej zakochuje... Martyna skwitowala mi to w nastepujacy sposob: ,,ona jest sprytna ona robi to co on chce mowi to co on chce troche przytrzyma go w niepewnosci to jest stara wyjadaczka juz nie jednego tak zalawtwila".

Ponadto dodala : ,,
ja troche sie wydarlam na povczatku grudnia na marcina bo potrzebowalam jego pomocy pogadac bo mialam problem i w domu i z chlopakiem a on nie mogl gadac bo byl wlasnie z dorota to wykrzyczalam mu pijana ze to karjerowiczka i niewarta niczego ale jak dal sie otumanic to niech ma ale kiedys zateskni za przyjaciolmi" to od tej pory tylko na swieta zadzwonil i zyczenia zlozyl ...


I cos co dalo mi duzo do myslenia ...:

,, Z tego co wiem bylas jego naprawde wielka miloscia i nadal cos mu w sercu jeszcze sie tli "



I wiem co powiecie... Suka nie da pies nie wezmie! Czesciowo nie powinnam jej obwiniac bo to Jego wybor. Ale jestem tak cholernie wsciekla ze od poczatku wiedziala i na sile pchala sie z buciorami w nasze zycie ...

 

 

PS. Nie wiem czemu nie moge wstawic zdjec :( a chcialam sie podzielic... Moje ulubione:

Rozebrana z Jego uczuc ... Naga z tesknoty ?

 

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/dcc3689cc839d64e.html

 

Zapomnieć...
07 stycznia 2010, 02:05

 

 

Co to znaczy poznać?

Przyzwyczaić się do obcych dłoni ...

Długości oddechu,

Szybkości bicia serca.

Czasem szukać podobieństw,

Poznawać zawsze łatwiej niż zapomnieć ...

Nigdy nie przestaje się poznawać,

Zawsze istnieje jakaś niewiadoma.

Która czasem zaskakuje...

Śmieszy, rozczarowywuje .

A czasem ktoś mówi: ,, Żegnaj "

I wtedy musisz postarać się zapomnieć...

I przestać czekać na powrót.

A to czasem jest zbyt trudne ...

 

 

:(

 

Największym kłamstwem, jakie bywa udziałem człowieka, jest oszukiwać miłość. Leżeć na czyimś ramieniu, a marzyć o innym. Całować z zamkniętymi oczami, w których aż pali odbicie innej twarzy... kłamać milczeniem bardziej niż słowami...

 

A ja wlasnie w ten sposob nie chce zyc ...

 

Dylematy
06 stycznia 2010, 17:39

Chcialabym tak po prostu zapomniec.... Zamknac rozdzial... Trzasnac drzwiami wyrzucic klucz i juz nigdy do tego nie wracac. Wymazac wspomnienia. Wiedzialam ze bedzie ciezko ale nie sadzilam ze az tak... Minely ponad 3 miesiace a mi z kazdym dniem gorzej bez Niego jest :( I zdaje sobie sprawe ze wszyscy ktorzy pisza i radza dobrze dla mnie chca... Ja wiem ze czas najwyzszy dac temu odejsc i odpuscic... Ale serce trzyma sie kurczowo i nie potrafi :( ... Czy kochaliscie kiedys tak ze az brakowalo wam powietrza? ... Wiem ze nie potrafie bez Niego zyc a ta nauka jest dla mnie zbyt trudna...

 

Wczoraj mu napisalam:,, Nigdy nie chcialam pokochac nikogo tak abym nie potrafila poradzic sobie z Jego utrata :( ... Pozostala mi tylko woda truskawkowa i czekolada ale na tym nie da sie przezyc bez Ciebie..."

 

 

Walczylam o Niego wiele razy... I choc juz sil na to nie mam ... Postanowilam zrobic to raz ostatani :( Zdaje sobie sprawe z jak wielka fala krytyki sie spotkam... Ale zrozumcie ze ja nie potrafie inaczej. Bo kiedy rozum daje glos serce go przekrzykuje! Zawsze robilam to co czulam za odpowiednie... Byc moze za malo lez bolu i ponizenia mnie spotkalo... A to wszytsko jeszcze przede mna ... Boje sie bardziej niz kiedykolwiek wczesniej ... Strach mnie paralizuje. Ale przeciez do odwaznych swiat nalezy... Nie chce blagac o milosc... Chce utwierdzic sie w przekonaniu patrzac mu w oczy ze ona naprawde juz odeszla...

Koszmar :(((
04 stycznia 2010, 16:02

A dzis sie dowiedzialam ze zakochany jest... i twierdzi ze to juz to do konca zycia. Serce na nowo krwawi... Z niewyobrazalna sila... Nie wytrzymalam. Wzielam sluchawke i zadzwonilam :(...

Nie potrafilam mi powiedziec tego wprost ale tez nie zaprzeczyl... Motal sie tylko ze to nie takie proste jak mi sie wydaje ze wcale nie zapomnial o mnie... ale ja tego nie rozumiem jakby nie zapomnial nie przytulalby nie calowalby nowej... innej.,.. Mial mnie dosc w tej rozmowie czulam sie zalosnie... plakalam i mowilam jak bardzo Go Kocham. Na prozno... Powiedzial ze musze zrozumiec ze to juz zakonczone jest....

 

 

Boze zabierz mnie do siebie ... prosze.... :(

 

 

Sylwester
04 stycznia 2010, 13:27

Wrocilam z Zakopanego. Jak na zlosc snieg spadl w dzien wczorajszego wyjazdu. Tylek poobijany od wiecznej proby jazdy na desce. Nie powiem- frajda to jest:P ale jakos ciezko tylek podniesc mi jest i strasznie wyczerpujacy ten sport. Dzis leze w lozku i zmagam sie z katarem. Jesli chodzi o sam Sylwester.... Bylo dobrze. Wypad udany. Ale ta magiczna noc kosztowala mnie wiele ... sciskalam z calych sil lzy usilujac nie pozwolic im plynac... Pamietalam zeszloroczny Sylwester ktory spedzilam z Nim... I zyczenia pod rozswietlonym petardami Warszawskim niebie... Wtedy zyczlismy sobie siebie wzajemnie... Wtuleni zmarzniecie i Zakochani... Tym razem zmagalam sie ze smutkiem i usilowalam odegnac gdzies daleko Wspomnienia. Nie dalam rady.... Tuz po 1 wykrecilam sie obolalymi nogami zlym samopoczuciem i poszlam spac. Mieli mi za zle :( ale naprawde nie potrafilam inaczej. Nie sadzilam ze tak duzo czasu zajmie mi zapominanie o Nim... Ze tak ciezko bedzie wyrzucic Go z mojego zycia. Ze niemozliwe bedzie wyrzucenie Go z Mojego Serca :( ...

 

 

Kazdej nocy przed snem posylam mu pocalunki ....

Z nadzieja ze nie pozwola zapomniec mu o Mnie :(

..
28 grudnia 2009, 15:28

,, Mam 23 lata i w niebyciu z Tobą chcę wiedzieć jak oderwać skórę- Ciebie ode mnie... potem zszyje resztki siebie..."- zabójcza w uwodzeniu

 

 

 

Jego Zyczenia
25 grudnia 2009, 17:20

Najpierw nie chcialam ich dostac. Pozniej pomyslalam ze z grzecznosci wypadałoby by wyslal. Taki metlik mialam. Nie wiedzac co bedzie wciaz dla mnie lepsze. Ja juz kartke wyslalam. Nie zamierzalam zrobic nic ponad to. A jednak wczoraj .... Godzina 17 i sms.... ,, Wesolych i cieplych swiat dla Ciebie i Twojej rodziny zycze"... Chwilowo zamarlam ciezko stwierdzic dlaczego przeciez to normalne ze wyslal. Szybko skasowalam i zatarlam slady. Nie odpisalam. Nie chce by myslal ze szukam kontaktu - kartka i tak odzwierciedlila juz niemal wszytsko. Powinien wiedziec ze wciaz Go Kocham. Ale po co? To juz chyba bez znaczenia jest ...

 

 

 

Nie przyzwyczailam sie do Swiat bez Niego ... Choc przez telefoniczna sluchawke zawsze byl gdzies w oddali. Teraz juz Go nie ma. I tak bardzo Go brak.

 

Moje zycie bez Niego inny wymiar ma.

Dobrobyt
21 grudnia 2009, 23:53

Nie zapomnialam ale staram sie zyc swoim zyciem ... I choc w sercu wciaz On kazdego dnia usiluje odnalesc w sobie sile do walki z uczuciami ktore tlumie i odpycham z nadzieja ze kiedys juz znikna.

 

Moje zycie jest udane. Urodzilam i wychowalam sie w rodzinie w ktorej nigdy niczego nie bylo mi brak. Nieco rozpieszczona i przyzwyczajona do dobrobytu. Ale przeciez to nie moja wina. Czesto tak bardzo ubolewam i rozczulam sie nad soba i swoimi blahymi problemami ktore sa mi w stanie czesto przyslonic pol swiata. Kiedy czytam Wasze blogi  mam wyrzuty sumienia! Tam dopiero rozumiem jaka jest waga pieniadza jak wielkie problemy i troski maja inni i jak drobne i blahe rzeczy moga ich cieszyc. Wtedy mam takie male pretensje do samej siebie ze czesto dramatyzuje i wyolbrzymiam swoja sytuacje zyciowa bo wiecznie czegos mi brak wciaz dla mnie za malo. A przeciez powinnam cieszyc sie z zycia jakie mam. Dzis taka mala refleksja i chwila zadumy... Dzis bylo spotkanie... ekipy sylwestrowej. Przybyli niemal wszyscy. Popatrzylam na to cale towarzystwo. Na nowo zakupiony skorzany kremowy naroznik za pare tysciecy zlotych , ogromna plazme na sciane i pieknie zaprojektowane meble w pokoju goscinnym mojego brata. Dobrze ubranych znajomych. I nowe piekne auto BMW X5 ktorym podjechal moj byly chlopak pod dom. Zdalam sobie sprawe ze ja zyje w takim lanserskim swiecie. Wszyscy tutaj maja pieniadze nikomu nie brakuje do pierwszego graja w pokera i czesto przegrywaja pare grubych stowek. A kiedy podjechalam wczoraj z bratem i Jego przyjacielem do jego ulubionej knajpki z sushi po posilku rachunek wynosil 700 zł i az oczy powiekszyly mi sie do granic mozliwosci a dla nich to bylo takie normalne... Taki to swiat ... Bez zadnych trosk i zmartwien. A Ja od 5 miesiecy pracy nie mam ale nie moge narzekac  bo albo brat da albo tata jak poprosze. I kiedy czytam o tym ze Wam brakuje :( ze jednym do mebloscianki drugim do czajnika elektrycznego a jeszcze innym po prostu na rachunki czy jedzenie to jest mi smutno bo to taka abstrakcja dla mnie jest... Bo nie chcialabym aby ta cala otoczka tego swiata mnie zepsula... I gdybym tylko Ja miala...ale nie mam ... Nie w tej chwili... Ale moj swiat ma...I nie sa zli... Nie sa zawistni i zazdrosni o wszytsko... Czesto pomagaja innym i to chyba piekne jest. Bo ostatanio moja bratowa wziela chlopaka spod sklepu i mu chleb make maslo szynke ser itd kupila... jeszcze odwiozla do domu i na prad dala bo mieli na zetony... To mnie cieszy i z tego jestem dumna. Ze choc zyje w tym lanserskim swiecie Oni tez serca maja... Bo ja mam ogromne i gdybym miala podzielilabym sie....

 

Zostalo 7 Dni do wyjazdu w Gory ;-)

 

Juz odliczam

Tonacy brzytwy sie chwyta.
18 grudnia 2009, 01:39

 

 

Wrzucilam ta cholerna kartke dzis do skrzynki. Odwrotu nie ma! W srodku oplatek i piekne zyczenia ... Czerwona sliczna koperta a z tylu moje inicjaly ... Moze i niektorzy racje maja... Nikt na moim miejscu by chyba tego nie zrobil. Nie po tym calym ogromie bolu przykrych slow i nienawisci jaka czulam ze strony Jego matki ... A jednak.

Zastanawialam sie wiec po co i dlaczego ?

Moze chcialam sprawdzic czy choc serce ma. Ale wiem ze tam sam lod . I niemal pewna jestem ze On sie o tej kartce nie dowie. Bo przeciez niepotrzebne bedzie wspominanie o mojej osobie.

Zrobilam to dla siebie ... Bo tak chcialam bo tak czulam ...

I moze znow utracilam swa godnosc ... I ponizenie siegnelo szczytu ...

 

 

Tonacy brzytwy sie chwyta ...

 

***********************************************

A W PRZYSZLOSCI MARZY MI SIE ... BY BYŁO ...

 

 

 

ZANIM ZROZUMIESZ.