Sylwester


04 stycznia 2010, 13:27

Wrocilam z Zakopanego. Jak na zlosc snieg spadl w dzien wczorajszego wyjazdu. Tylek poobijany od wiecznej proby jazdy na desce. Nie powiem- frajda to jest:P ale jakos ciezko tylek podniesc mi jest i strasznie wyczerpujacy ten sport. Dzis leze w lozku i zmagam sie z katarem. Jesli chodzi o sam Sylwester.... Bylo dobrze. Wypad udany. Ale ta magiczna noc kosztowala mnie wiele ... sciskalam z calych sil lzy usilujac nie pozwolic im plynac... Pamietalam zeszloroczny Sylwester ktory spedzilam z Nim... I zyczenia pod rozswietlonym petardami Warszawskim niebie... Wtedy zyczlismy sobie siebie wzajemnie... Wtuleni zmarzniecie i Zakochani... Tym razem zmagalam sie ze smutkiem i usilowalam odegnac gdzies daleko Wspomnienia. Nie dalam rady.... Tuz po 1 wykrecilam sie obolalymi nogami zlym samopoczuciem i poszlam spac. Mieli mi za zle :( ale naprawde nie potrafilam inaczej. Nie sadzilam ze tak duzo czasu zajmie mi zapominanie o Nim... Ze tak ciezko bedzie wyrzucic Go z mojego zycia. Ze niemozliwe bedzie wyrzucenie Go z Mojego Serca :( ...

 

 

Kazdej nocy przed snem posylam mu pocalunki ....

Z nadzieja ze nie pozwola zapomniec mu o Mnie :(

04 stycznia 2010, 16:05
wiesz.. mi 6 lat trzeba było zeby zapomnieć.. a minął miesiąc więc nie wiem czy to będzie skuteczne...
zazdroszczę zakopca... moja miłość... pozdr. i niech serduszko sie skleja szkoa łez

Dodaj komentarz