Dobrobyt
21 grudnia 2009, 23:53
Nie zapomnialam ale staram sie zyc swoim zyciem ... I choc w sercu wciaz On kazdego dnia usiluje odnalesc w sobie sile do walki z uczuciami ktore tlumie i odpycham z nadzieja ze kiedys juz znikna.
Moje zycie jest udane. Urodzilam i wychowalam sie w rodzinie w ktorej nigdy niczego nie bylo mi brak. Nieco rozpieszczona i przyzwyczajona do dobrobytu. Ale przeciez to nie moja wina. Czesto tak bardzo ubolewam i rozczulam sie nad soba i swoimi blahymi problemami ktore sa mi w stanie czesto przyslonic pol swiata. Kiedy czytam Wasze blogi mam wyrzuty sumienia! Tam dopiero rozumiem jaka jest waga pieniadza jak wielkie problemy i troski maja inni i jak drobne i blahe rzeczy moga ich cieszyc. Wtedy mam takie male pretensje do samej siebie ze czesto dramatyzuje i wyolbrzymiam swoja sytuacje zyciowa bo wiecznie czegos mi brak wciaz dla mnie za malo. A przeciez powinnam cieszyc sie z zycia jakie mam. Dzis taka mala refleksja i chwila zadumy... Dzis bylo spotkanie... ekipy sylwestrowej. Przybyli niemal wszyscy. Popatrzylam na to cale towarzystwo. Na nowo zakupiony skorzany kremowy naroznik za pare tysciecy zlotych , ogromna plazme na sciane i pieknie zaprojektowane meble w pokoju goscinnym mojego brata. Dobrze ubranych znajomych. I nowe piekne auto BMW X5 ktorym podjechal moj byly chlopak pod dom. Zdalam sobie sprawe ze ja zyje w takim lanserskim swiecie. Wszyscy tutaj maja pieniadze nikomu nie brakuje do pierwszego graja w pokera i czesto przegrywaja pare grubych stowek. A kiedy podjechalam wczoraj z bratem i Jego przyjacielem do jego ulubionej knajpki z sushi po posilku rachunek wynosil 700 zł i az oczy powiekszyly mi sie do granic mozliwosci a dla nich to bylo takie normalne... Taki to swiat ... Bez zadnych trosk i zmartwien. A Ja od 5 miesiecy pracy nie mam ale nie moge narzekac bo albo brat da albo tata jak poprosze. I kiedy czytam o tym ze Wam brakuje :( ze jednym do mebloscianki drugim do czajnika elektrycznego a jeszcze innym po prostu na rachunki czy jedzenie to jest mi smutno bo to taka abstrakcja dla mnie jest... Bo nie chcialabym aby ta cala otoczka tego swiata mnie zepsula... I gdybym tylko Ja miala...ale nie mam ... Nie w tej chwili... Ale moj swiat ma...I nie sa zli... Nie sa zawistni i zazdrosni o wszytsko... Czesto pomagaja innym i to chyba piekne jest. Bo ostatanio moja bratowa wziela chlopaka spod sklepu i mu chleb make maslo szynke ser itd kupila... jeszcze odwiozla do domu i na prad dala bo mieli na zetony... To mnie cieszy i z tego jestem dumna. Ze choc zyje w tym lanserskim swiecie Oni tez serca maja... Bo ja mam ogromne i gdybym miala podzielilabym sie....
Zostalo 7 Dni do wyjazdu w Gory ;-)
Juz odliczam
Trzymaj się Malena...
I zdrowych, wesołych Świąt :)
A co z Malcinem?
On wie o istnieniu tego bloga?
Ma już kogoś?
Pozdrawiam.
Dodaj komentarz