Archiwum 20 lutego 2010


Noc
20 lutego 2010, 02:25

Mojego brata przyjaciel wczepil dzis we mnie strach przed instytuacja malzenstwa. Odwozilam Go do domu i pozwolilam sie wygadac. W cholernie ciezkim polozeniu jest... Ale ja bezradna moglam jedynie sluchac i utwierdzac w przekonaniu ze zdaje sobie sprawe jak ciezko mu jest... Ale nie zdaje! Bo nie wiem czy potrafilabym sobie z tym poradzic... Choc kazdego dnia zdaje sobie sprawe ze jestem silniejsza i kazda przykrosc w zyciu czegos mnie nauczyla... Mowia ze ludzie sie nie zmieniaja moze i racja! To nie zmiana ale zycie ich ksztaltuje...

 

Ja tez mam dzis inne spojrzenie... Niz jeszcze rok czy dwa temu! Daze do stabilizacji i bezpieczenstwa! Nie ciesza mnie juz lanserskie imprezy a sytuacje ktore wczesniej imponowaly dzis zenuja... Mysle ze kazdy czlowiek do pewnych kwestii dorasta... Przez ostatanie 5 miesiecy myslalam wiecej nad swoim zyciem niz w przeciagu pozostalych 23 lat jakie przezylam... Zrozumialam wiecej niz ktokolwiek byl mi w stanie  wytlumaczyc! Wyciagnelam wnioski i staram sie byc bardziej wartosciowym czlowiekiem... A przede wszystkim zyc z wlasnymi przekonaniami i zasadami jakie sobie wpoiłam ...

 

Owy przyjaciel zapytal mnie dzis... Jak tam z R jest... I czy On mnie Kocha....? Najzwiezlej jak tylko potrafilam wytlumaczylam jak wielce dobrodusznym i dobrym czlowiekiem jest dla mnie... I ze Go rozumiem... Jego dystans do mojej osoby... Jest w pelni uzasadniony! ... Nie mam pretensji wiem ze sama to spieprzylam... wielokrotnie! Kazdy ma jakas granice ... On mi juz dal tych szans nazbyt wiele bym mogla prosic o kolejne... Tymczasem cierpliwie czekam na niespodzianke od losu... Nie chce robic niczego na sile... Co ma byc to bedzie! Dostane od zycia to na co zasluzylam i postaram sie z pokora to przyjac... Nie wymagam zbyt wiele... Przyjme wszytsko co mi los ofiaruje z otwartymi rekoma ...

 

Jesli jednak mialabym okazje wyboru... Poprosilabym o czlowieka ktory zna kazda najdrobniejsza moja mysl... Ktory potrafi wywolac usmiech na mej twarzy... Ktory mnie zawstydza peszy i jednoczesnie rozumie... Ktorego odstajace uszy nie maja dla mnie zadnego znaczenia... A blekitne oczy i slodki usmiech daja radosc sercu...Ponad wszystko ktory nigdy mnie nie zranil i nie zawiodl...

 

Bez wzgledu na to jak zycie sie potoczy R ... byl jest i zawsze bedzie dla mnie jednym z wazniejszych ludzi w zyciu...

 

R ..... od 5:44 ponizej...

 

 

 

Ja to zawsze jakis aktywnych facetow wybieralam ;-) Jak nie tancerz to pilkarz  hehehe :) No tak w pewien sposob oni to power maja :P ...

Martynia ma racje! Ja potrzebuje doroslego mezczyzny z perspektywami na przyszlosc i swiadomoscia ze byt zapewni i z glodu nie pomrzemy ...

 

 

PS....

 

,, A gdy już wrócisz, to usiądę Ci na kolanach, oprę moje dłonie na Twoich ramionach i będę całować Twoją twarz. Kawałek po kawałku. Obiecaj mi, że mnie nie rozbierzesz, zanim skończę..."

 

 

 

Tyle, ze Ty juz nigdy nie wrocisz... :(